Facet z klasą, czyli sztuka dawania napiwków

Każdy miłośnik dobrego, męskiego kina, zapewne widział film „Wściekłe psy”. Na jego początku możemy rozkoszować się sceną, w której to Pan Pink buntuje się przeciwko dawaniu napiwkom. Tarantino jak zwykle przedstawił to w zabawny sposób, ale gdy sami znajdujemy się w takiej sytuacji, często zaczynamy się denerwować. Przyczyną jest niewiedza na temat dawania napiwków. Nie chcemy nikogo urazić, ale nie zamierzamy również być sponsorami. Warto więc poznać tę sztukę, która świadczy o naszej klasie. Zacznijmy od tego, że napiwki nie ograniczają się tylko do restauracji. W Polsce ten zwyczaj jeszcze niedawno był prawie nieobecny, dlatego dziś kojarzymy go głównie z kelnerkami. Tymczasem dodatkowe pieniądze za usługę ofiarujemy również boyom hotelowym, taksówkarzom, sprzątaczkom czy kurierom. W krajach arabskich, które wciąż są często odwiedzane przez polskich turystów, napiwki nazywa się bakszyszem. Są one bardzo ważne dla pracowników kurortów, bo często stanowią podstawę ich utrzymania. Zazwyczaj do kieszeni sięgamy już podczas zakwaterowania, gdy nagradzamy boya hotelowego. Warto to zrobić, by zaskarbić sobie jego wdzięczność. Bakszysz można również zostawiać każdego dnia, w którym sprzątacz czy sprzątaczka odwiedzają nasz pokój. Przyjęło się, że wynosi on jednego dolara. Jeśli jednak co jakiś czas zostawimy na łóżku trochę więcej pieniędzy, po powrocie z wycieczki czy basenu, zauważymy np. różne ozdoby wykonane z pościeli. To się nazywa wdzięczność! Jednak znacznie częściej niż w krajach arabskich, znajdujemy się w restauracjach. Kelner wita nas, podaje kartę i czeka na złożone zamówienie. My wybieramy to, na co mamy ochotę i cieszymy się z tego, że nie musimy gotować. Po zjedzonym posiłku przychodzi czas na płatność. Mówimy obsłudze, że chcemy zapłacić, a ta przynosi nam do stolika etui, w którym znajduje się rachunek. Płacimy więc za zamówione produkty, wkładając pieniądze do środka. Co z napiwkiem? Kwotę, którą chcemy podarować umieszczamy w tym samym miejscu. Nie ma się również czego bać, jeśli nie posiadamy odliczonej gotówki. Wtedy, gdy kelnerka czy kelner przyjdzie po pieniądze, wystarczy poinformować o tym, do jakiej kwoty ma być wydana reszta. Przyjmuje się, że napiwek powinien wynosić 10 procent kosztu zamówienia.
Przeczytaj także: Co powinieneś mieć w portfelu, by przetrwać każdą sytuację? »Co jednak, jeśli zamiast gotówki mamy kartę płatniczą? Tu również istnieje możliwość podarowania napiwku. Wystarczy, że poprosimy obsługę, by do zapłaty doliczyła wyznaczoną przez nas kwotę. Minusem tej sytuacji jest to, że nie mamy pewności, czy pieniądze faktycznie trafią do kieszeni osoby, która nas obsługiwała. Musimy pamiętać jednak o tym, że napiwek wcale nie jest obowiązkowy. Obsługiwanie nas należy do obowiązków zawodowych danej osoby, która otrzymuje za to pensję. Nie nagradzajmy więc każdego. Jeśli mina osoby obsługującej nas wyglądała tak, jakby robiła to za karę, z całą pewnością nie zasługuje na zostawienie napiwku. W przeciwnym wypadku nie powinniśmy skąpić.