2012.08.16// P. Rączka
Syryjskim rebeliantom zaczyna brakować broni i amunicji do walki w obronie kraju - głównie miasta Aleppo i jak zaznaczają, jeśli zachód im nie pomoże, będą zmuszeni wejść w sojusz z Al-Kaidą.
- Nie chcemy Al-Kaidy, lecz jeśli nikt nam nie pomoże, to z nią wejdziemy w sojusz. Jestem przekonany, że jeśli ci bojownicy przybędą, to zaczną urządzać mieszkańcom pranie mózgu, a jeśli wejdą do Aleppo, miasto stanie się ich bazą w ciągu trzech miesięcy - oświadczył Abu Ammar dowódca rebeliantów z Bab al-Nasr.
Opozycja ciągle nie może doprosić się pomocy od wspólnoty międzynarodowej w powstrzymaniu wojsk prezydenta Asada. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podaje, że od wybuchu konfliktu w marcu zeszłego roku zginęło już ponad 23 tys. ludzi. Rebelianci domagają się m.in. utworzenia stref zakazu lotów, podobnie jak to miało miejsce podczas rewolty w Libii w 2011 roku.