2010.09.19// M. Kusiakiewicz
Nie wiem jak Wam, ale nam wino - oczywiście nie napój winopodobny patykiem pisany - zawsze kojarzyło się z kulturalnymi imprezami. Oczywiście wino kupione w odpowiednim sklepie i podane w odpowiedniej temperaturze.
Niestety, główny winny potentat, robi wszystko aby obniżyć cenę wina i wprowadza na rynek sprzedaż wina... rozlewanego. Po prostu z domu zabieramy plastikowy baniak (plastikowy!), podchodzimy do dystrybutora, a dalsza procedura jest taka jak na stacji paliw.
Zatankuj wino
Dziwne to wszystko. Chociaż dla przeciętnego Kowalskiego rozwiązanie idealne. Brak stosu butelek po imprezie i cena - 1,45 euro za litr wina.
Rozwiązanie jest również ekologiczne. Nie trzeba produkować ogromnych ilości butelek do rozlewania wina. Taki model sprzedaży przyjął się znakomicie we Francji. Kolejny krok to USA.
Czekamy na to rozwiązanie w Polsce. Z całą pewnością znajdzie w naszym kraju szeroką rzeszę zwolenników.